Tym razem idea była taka:
- przetoczyć istniejący zabierak do średnicy zewnętrznej np 48,55 i przygotować nową tarczę ze średnicą pasowaną na tyle ciasno 48,50 (o 0,05 mm za ciasno) żeby po wciśnięciu tarcza nie obracała się.
- Żeby umożliwić wcisk przy takim ciasnym pasowaniu tarcza zewnętrzna zostanie rozgrzana do ok 300 stopni celcjusza - ocena po kolorze nalotu podczas nagrzewania (żeby nie pisać że na oko, bo to wiadomo że... chłop w szpitalu...)
Stary, oryginalny zabierak OUSa przetoczyłem na średnicę 48,57
Teraz kolej na podgrzewanie, sprytnie poszło dzięki szybkiej adaptacji wyrobów z DDR (w czasach "demoludów" ten opiekacz, wyprodukowany przez wschodnich Niemców, zrobił karierę). Nagrzewałem do temperatury ok 270 stopni, oceniając po kolorze nalotu, tak między ciemno słomkową a czerwono brunatną - jak robią to kowale - zobacz
Z pomiarów rozgrzanej tarczy wychodziło że otwór wewnętrzny ma 48,67, więc skoro wałek ma 48,57 to mam 0,10 mm "luzu". Pomimo tego jednak musiałem oprócz oczywiście oleju posłużyć się imadłem do wciśnięcia. Pod koniec szło ciężko, musi tarcza szybko przekazywała ciepło zabierakowi.
Kolejne etapy to planowanie czoła, podtoczenie na zamek uchwytu, nawiercenie otworów mocowania uchwytu - standardowo poszły.
Co prawda tarcza ciasno pasowana i wciśnieta na gorąco na stary zabierak, ale dla zabezpieczenia przed obróceniem, wstawiłem kołek równolegle do osi otworu. Kołek gwintowany M6.
Z praktyki używania tego zabieraka wynika, że pomysł i realizacja były dobre, ale to tylko ciągła nauka i hobbistyczne "grzebanie w wiórach".
Ot, hobbistycznie grzebiący w garażu... uczeń Panów: Andrzeja, Jacka, Jerzego... no i oczywiście Wiktora Leontiewa.
nawarsztacie@gmail.com
nawarsztacie@gmail.com
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz